Małżeństwo powstało głównie po to, aby ułatwić rozmnażanie(?) i wychowywanie małych obywateli. Jednak banda jakichś lewusów postanowiła zmienić. Ludzie zaczęli brać ślub, dlatego że się miłują, przez co dzieci zeszły na drugi plan, a ważniejsze stało się wzdychanie do siebie(coś w stylu: dziecko wkłada palce do gniazdka z prądem, a zakochańce w tym czasie czule patrzą sobie w oczka). Dzisiaj już ta druga opcja stała się normalnością, a chęć wspólnej prokreacji jest zboczeniem i zdziwaczeniem. Dlatego też mamy dzisiaj tyle rozwodów, rozdzieranie dzieci, które to w małżeństwie miały być najważniejsze.
Jako przykład dosadny, wystarczy przedstawić dowolną bajkę dla dzieci, gdzie to rozwydrzona Księżniczka ma w dupie ojczyznę i zamiast hajtać się z Księciem sąsiedniego Królestwa, bo szykuje się wojna, a tylko połączenie sił obu Królestw może coś pomóc, ta wstrętna zdzira, spotyka się z jakimś "robinhudem", bo połączyło ich uczucie...
Tutaj rodzi się problem, komu przyznać opiekę nad dziećmi po rozwodzie, zakładając, że oboje rodziców oferuje podobne warunki?
W Polsce "nie ma" tego problemu, bo w takiej sytuacji dzieci wędrują do matki. Ale dlaczego?
(Nawiasem)
Jeśli chodzi o moją opinię, w takim wypadku, opieka dzieci do ukończenia piątego roku życia powinna być przyznana matce, przy jednoczesnym bezgranicznym dostępie do dzieci dla ojca. Po ukończeniu piątego roku życia, synowie wędrują do ojca, córki zostają u matki.
Teraz czas na najważniejsze, czyli moje zastanowienie. Zrobiło się dziecko, trzeba płacić alimenty, to jest oczywiste i wiadome, ale...
Osoba płacąca alimenty, płaci je na dziecko, więc powinna mieć możliwość pokwitowania wydawanych pieniędzy z alimentów. Płacę, więc chcę wiedzieć na co idą pieniądze przeznaczone na moje dziecko. Często się zdarza tak, że opiekun mojego(nie dosłownie mojego) dziecka inwestuje w siebie, a dziecko je własne paznokcie, bo kochany rodzic nie chce karmić. W takim przypadku, proszę mi pokazać rachunek za dobra zakupione dla mojej pociechy, albo powiedz czego potrzebuje, a ja dzieciakowi to kupię.
I takie małe, ale bardzo ważne pytanie:
Dlaczego Zenek Michalski na dziecko płaci 200 PLN , a Dariusz Michalczewski 5000 PLN . To są dzieci i dzieci Premium? Czy utrzymanie dziecka bogatszego rodzica jest droższe? Czy pampersy dla dziecka X są droższe od pampersów dla dziecka Y? Czy nie powinna być dana stawka na każde dziecko, identyczna na każde(nie licząc niepełnosprawnych, gdzie koszta są wyższe).
"5000 PLN zł"???..."zamiast przyczyną małżeństwa były dzieci, tak przestało być"... de Bill [gentilhomme?]...
OdpowiedzUsuńPozwoliłem poprawić post Króla Świata.
UsuńKwota została podana przykładowo, chodzi wyłącznie o absurd różnic kwot jakie ludzie płacą na dzieci.
Usuń